Czy przeżyłam pinku eiga na Festiwalu Filmowym Pięć Smaków?
27 listopada 2016 Dodaj komentarz
Obawiałam się tego filmu. Przegląd „różowego kina”* japońskiego na festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty w 2011 roku nie pozostawił mnie obojętną. Obejrzałam wówczas pięć filmów, które z jednej strony zachwyciły mnie fabularną (absurdalną) pomysłowością, z drugiej pozostawiły z poczuciem przekroczenia mojej granicy smaku i komfortu (pamiętam osoby masowo wychodzące z sali). Minęło jednak kilka lat i licząc na pozytywne zaskoczenie zdecydowałam się zweryfikować, ile prawdy jest w zapowiedzi „Dziewczyny w technikolorze” Reia Sakamoto. Według niej film powstał jako efekt poszukiwań „nowych pól twórczej realizacji” pogrążonej w kryzysie branży pinku eiga. Wystarczająco intrygująco.
Bohaterem jest Nagano, który po 40 latach bezpodstawnej izolacji w szpitalu psychiatrycznym w Fukushimie odzyskuje wolność podczas ewakuacji w marcu 2011 roku. Jako że nie ma bliskich, którzy by na niego czekali, postanawia odnaleźć swoją pierwszą (i jedyną) partnerkę seksualną. Mówi, że „pamięta tylko ją”. Udaje się do Tokyo, z czym naturalnie wiążą się różne „przygody”.
Drogę do Tokyo przetrwałam…(choć była na przemian nudna i odpychająca), i całe szczęście, bo w mieście powiało świeżością, pomysłem, a przede wszystkim emocją. Wspomnienie „pierwszego razu” pokazane w konwencji kina niemego – świetne, a scena, w której bohater wykonuje nieme karaoke to chwytająca za gardło rewelacja (bohater jest po operacji raka krtani i nie wydaje żadnych dźwięków). Nie brakuje w filmie momentów zabawnych, natomiast niejednoznaczna relacja między Nagano a odnalezioną kobietą i powściągliwie okazywane emocje między nimi wzmagają w widzu poruszenie.
Finalnie cieszę się z obecności na tym seansie (i mojej wytrwałości), bo ten film ma w sobie jednak coś pociągającego, niebanalnego, kinowo dla mnie rześkiego. Weszłam w tą historię ku własnemu zdziwieniu. Losy Nagano to w zasadzie zadatek na dobry dramat psychologiczny a nie film erotyczny. Pytanie tylko czy wtedy powstałby lepszy film? Myślę, że nie.
- jap. pinku eiga – gatunek japońskiego kina erotycznego
PS. Na Festiwalu Filmowym Pięć Smaków we Wrocławiu można było zobaczyć jeszcze „Gwiazdę szeptów” (reż Sion Sono) i ” Długie przeprosiny” (reż. Miwa Nishikawa) – oba niestety nieco dla mnie rozczarowujące. Pierwszy, mimo urzekających czarno-białych kadrów, dłużył się na potęgę, drugi z zadatkiem na piękne kino „czystej emocji”, niestety przekroczył cienką granicę banału i zamiast wzruszyć, zirytował. Szkoda, że wrocławska replika Festiwalu jest niekompletna, w warszawskiej odsłonie filmów japońskich było dużo więcej. Może za rok się to zmieni? Widzowie są :)